"Wroniec" Jacka Dukaja to opowieść o stanie wojennym ukazanym oczami małego chłopca Adasia. Pewnego dnia do jego domu przylatuje Wroniec- potężna czarna wrona- i porywa jego tatę, ciężko rani mamę, a babcię i młodszą siostrzyczkę zabierają na komisariat. Życie zmienia się w "straszną bajkę". Adaś schowany u sąsiada pana Betona nie zostaje złapany. Razem wyruszają na poszukiwania rodziny chłopca, choć czeka ich wiele niebezpieczeństw. 
Dukaj utrzymuje książkę w pięknej konwencji baśniowej, prowadzi niezwykłą grę słowną. Podążając śladami Adasia napotkamy Szpicli, MOMO Pałujące, Złomota, Wojaków, Puchacze-Słuchacze, Suki i wszechobecne kruki na szarym niebie i szarym śniegu. Bardzo podobały mi się ilustracje Jakuba Jabłońskiego, które tworzyły niezwykły klimat tej historii i pomysł Jacka Dukaja na napisanie nowej opowieści o stanie wojennym. Treść sama w sobie nie była jakaś porywająca, oczekiwałam czegoś więcej, zwłaszcza, że to moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem. Niewątpliwie podjął się dość trudnego tematu, bowiem niełatwo przedstawić historię oczami dziecka, które zupełnie inaczej odbiera rzeczywistość. Brawa za stworzenie tylu niezwykłych odpowiedników instytucji stanu wojennego. I muszę przyznać: książka pod względem graficznym naprawdę nie ma sobie równych. Książka jest napisana bardzo przystępnym językiem, czyta się ją bardzo przyjemnie. Mam jednak zastrzeżenia dotyczące przewidywalności niektórych zdarzeń i do zakończenia historii, które moim zdaniem jest dziwne i niezrozumiałe. No i przede wszystkim smutne- Adaś traci wiarę w moc słowa i umysłu ludzkiego. Mimo wszystko koło "Wrońca" nie można przejść obojętnie i warto po niego sięgnąć.

Zza zakrętu wyszedł wprost na Adasia Miłypan. Adaś czmychnął w pierwszą bramę i wpadł na Kolejkę do Sklepu.
- Pantuniestał!
Adasia odrzuciło, jakby bruk wierzgnął mu pod nogami.
- Pantuniestał!
I znowu odskoczył dalej wzdłuż Kolejki.
- Pantuniestał!
- Pantuniestał!
- Pantuniestał! Pantuniestał!
- Pantuniestał!
Zatrzymał się dopiero za ostatnią panią z torbami.
- Pamiętaj, za kim Stoisz.

Comments (13)

On 23 czerwca 2010 18:14 , izusr pisze...

A ja czytając tę pozycję zastanawiałam się mocno nad jej odbiorcami, i nadal właściwie nie wiem do kogo jest ona kierowana. Bo niby jest to książka kierowana do dzieci, czy młodzieży, a tak naprawdę nie wiem czy mogłaby ona do dzieci trafić. Ja, jako osoba nieznająca stanu wojennego z autopsji nie zrozumiałam wszystkich poruszanych wątków, o wyjaśnianie niektórych rzeczy musiałam prosić rodziców. I zastanawiam się też jak będzie ona odbierana za ileś tam lat i czy nie straci całkiem swej wartości.

 
On 23 czerwca 2010 18:59 , Yoanna pisze...

Trochę to przerażające zwłaszcza, że boję się wszelkich ptaków (ornitofobia?) Pozdrawiam :)

 
On 23 czerwca 2010 19:28 , Dominika Anna pisze...

Juz tyle dobrego słyszałam o Dukaju i tyle razy w Empiku trzymała jego książkę w dłoniach i nie zdecydowałam się. I chyba nadal tak pozostanie.

 
On 23 czerwca 2010 20:05 , ultramaryna pisze...

Jest specyficzna. Nie wszystko rozumiałam, ale podobała mi się. Ilustracje są po prostu świetne. Właśnie sobie czytam "Inne pieśni" Dukaja. Bardzo mi się podoba, ale równocześnie strasznie powoli mi idzie ;)

 
On 23 czerwca 2010 20:09 , Aleksandra pisze...

Miałam okazję przeczytać wiele pozytywnych recenzji książek Dukaja, ale w dalszym ciągu nie jestem zainteresowana jego powieściami. Może w przyszłości się to zmieni.
Dodaję do linek :)

 
On 23 czerwca 2010 20:13 , canicula pisze...

Niezapominajka pisze...
izusr:
ja szczerze mówiąc do tej pory nie mam zielonego pojęcia dla kogo jest przeznaczona ta książka. Dla dzieci? Chyba nie do końca, o stanie wojennym i historii to one raczej niewiele wiedzą... A dorośli pewnie też nie będą zachwyceni.

Yoanna:
ja kocham ptaki- są takie piękne i wolne... No, może czasem mnie gołębie denerwują ;)

Dominika Anna:
Powiem Ci, że Dukaj mnie zaskoczył, gdyż oczekiwałam czegoś poważnego, w stylu fantasy.

Ultramaryna:
Czekam na recenzję ;)

Aleksandra:
Dziękuję, ja również :)

***
Dzisiaj jest najkrótsza noc w roku- Noc Świętojańska. Jak byłam dużo młodsza, tata (bo to także Dzień Ojca ;) zabierał mnie o północy na poszukiwanie kwiatu paproci. To jedne z moich najpiękniejszych wspomnień, gdy razem chodziliśmy w blasku gwiazd, lasem, czasem bez latarki. Pohukiwały sowy a las tętnił nocnym życiem... Z tym także kojarzy mi się parę piosenek Presley'a, których słuchaliśmy wracając samochodem. I choć dziś już rozumiem słowa, na zawsze będą one dla mnie tymi piosenkami o kwiecie paproci...

 
On 24 czerwca 2010 00:44 , Sara pisze...

NIgdy nie słyszałam o te książce:) A co do przewidywalności - czasami, ale nie zawsze, jest to potrzebne i oddaje klimat danej powiesci:)

 
On 24 czerwca 2010 12:52 , izusr pisze...

Ja po przeczytaniu dałam ją do przeczytania tacie. Może nie był zachwycony, ale całkiem mu się podobało, no i przede rozumiał o czym autor pisze. A jaką miał radochę jak mógł mi pewnie kwestie wytłumaczyć ;)

 
On 24 czerwca 2010 12:54 , Nefrytowy Kot pisze...

Nie wiem, ale chyba jednak bym przeczytała - to jedna z tych książek, które się czyta między jednym a drugim tomiszczem, i które często są odpoczynkiem;). Ale tytuł mi się podoba i sposób przedstawienia świata, jak piszesz;).

 
On 24 czerwca 2010 14:54 , canicula pisze...

izusr: Mój tata to raczej nie lubi tego typu książek, ale -tak jak napisałaś- zawsze ma radochę jak proszę go o wytłumaczenie czegoś, ale tacy są już chyba ojcowie ;)

Esencja: Rzeczywiście "Wrońca" czyta się jako "przerywnik", a baśniowy świat jest prawdziwym atutem tej powieści.

 
On 24 czerwca 2010 15:53 , Nefrytowy Kot pisze...

Czyli naprawdę bym przeczytała, tylko nie wiem, czy znajdę.

 
On 24 czerwca 2010 16:27 , canicula pisze...

Ja znalazłam u mnie w bibliotece ;)

 
On 24 czerwca 2010 18:57 , Justyna pisze...

Tak wiele o nim słyszę, a tak mało robię w stronę żeby jakąś jego książkę przeczytać.