Poszliśmy razem do sklepu, a ja wygrzebałam gdzieś na półce książkę Jodi, której od dawna szukam w bibliotekach. I tata mi kupił :) Wiem, wydaje się kompletnie zwyczajne, ale u mnie w domu książki kupuje się strasznie rzadko, natomiast tonami wywozi się je z bibliotek w promieniu paru kilometrów. Tak jest i koniec. Dlatego to dla mnie wielkie święto. Widziałam film na podstawie tej książki i koniecznie chciałam przeczytać. A teraz chwilowo czeka na swoją kolej.



  1. Haruki Murakami "Ślepa wierzba i śpiąca kobieta".
  2. Haruki Murakami "Kronika ptaka nakręcacza."
  3. Doris Lessing "Opowieści afrykańskie."
  4. Jodi Picoult "Krucha jak lód."
Wkrótce wyjeżdżam na wakacje (aczkolwiek jeszcze nie teraz), więc uzbroiłam się w parę cudownych pozycji. Mam nadzieję, że cudownych, choć po tym wszystkim, co o ich autorach słyszałam, mogę chyba tak założyć. Zresztą Murakamiego już trochę poznałam w "Norwegian Wood" i zbiorze opowiadań "Wszystkie boże dzieci tańczą", a teraz znowu za nim zatęskniłam po spotkaniu z japońskim anime- "Mój sąsiad Totoro"  =^ v ^=





Mieszanka iście wybuchowa, dobór absolutnie luźny ;)
1. Tak, ja też uwielbiam świat! Zwłaszcza pod koniec czerwca.
2. Ponieważ ja zawsze jestem znacznie opoźniona względem premier światowych, i to często o wiele lat ... Podoba mi się ten fragment, chodzę i wszędzie go nucę (po tym można mnie rozpoznać w chwili obecnej).
3. Czy ktoś mówił, że reklama zawsze powinna zachęcać? To teraz zobaczy, że skuteczniej jest ... zmusić i zastraszyć klienta.






Beata Pawlikowska zaprasza nas w niezwykłą podróż dookoła świata. Każda książka jest zapisem odwiedzonego miejsca: jego najbardziej zachwycających plaż, lasów, świątyń, zwyczajów, przepisów kulinarnych i wreszcie ludzi, których podróżniczka spotyka na drodze. Spotkania te są zetknięciem się z odmiennością i bardzo często towarzyszy im zachwyt nad fantastyczną różnorodnością kultur i religii. I kompletnie innym pojmowaniem rzeczywistości.
Znajdziemy tutaj też odrobinę historii ale w takiej zupełnie łatwo przyswajalnej wersji. Myślę, że pani Beata zastosowała tu całkiem mądry zabieg, bowiem bez podstawowej znajomości historii mieszkańców wyspy czy państwa trudno jest zrozumieć ich kulturę.
Każda książeczka jest wydana w małym formacie i zawiera przepiękne kolorowe fotografie, do których po skończeniu lektury ciągle chce się wracać :)
To wymarzona lektura dla poszukiwaczy przygód i zaciekłych miłośników podróży, a także dla czytelników z głową w chmurach. Czyli książki dla wszystkich.
A, byłabym zapomniała! Pani Beata zamieściła też śliczne ilustracje, które pokazują to, co nie do końca da się wyrazić słowami.
Bardzo gorąco polecam Wam "Dzienniki", bo są wprost idealne na lekką, wakacyjną lekturę w różanym ogrodzie, sadzie, na górskiej hali czy w plażowym hamaku.
Tenga un buen día! (hiszp. miłego dnia!)


Gdbybym żyła w dobie podróży w kosmos, wcale nie jestem taka pewna, czy odwiedziłabym Solaris. Ta planeta po prostu przeraża, oszałamia swoją pustką i wszechobecnym życiem. Pociąga ku sobie niespełnioną obietnicą poznania, aż wreszcie- może doprowadzić do obłędu. Gdzie leży prawda o "Solaris"? 
Czy Lem napisał powieść filozoficzną, science fiction, kryminał czy powieść psychologiczną? Czy też żadną z nich? A może wszystkie naraz? I czy jest w tej powieści coś, co może zachwycić, czy też wręcz przeciwnie- jest ona nie do przejścia?
Jest czas bliżej nieokreślony, w dość dalekiej przyszłości. Na planetę Solaris przybywa Kris Kelvin, astronauta. W Stacji mają miejsce bardzo dziwne zdarzenia. W dniu przylotu Krisa samobójstwo popełnia jego przyjaciel, Gibarian, który wykazywał objawy szaleństwa. Snaut i Sartorius, mieszkańcy Stacji, bardzo podejrzliwie traktują Kelvina, wręcz boją się go. Wkrótce przybyszowi także udziela się złowrogi nastrój, a na domiar złego zaczyna widzieć osoby, które nie mają prawa istnieć. Szczególnie jedną, która była mu bardzo bliska na Ziemi. Osoba, którą kochał, i która... popełniła samobójstwo wiele lat temu.
Za oknem faluje krwistoczerwony ocean, naprzemiennie wschodzą dwa słońca.
Ocean.
Największa i najbardziej przerażająca tajemnica. "Forma życia inteligentego." Tak, ocean jest żywy. Jest twórcą tak niezwykłych form, o jakie trudno w snach. Naukowcy całego stulecia rozpaczliwie poszukują Kontaktu z plazmą, mają nadzieję na ów upragniony sygnał, znak życia. Lecz ocean milczy nieubłaganie, trwa. Ludzie oddają życie za poznanie, giną w wybuchach form przez ocean utworzonych. Lem dużo miejsca poświęca opisom teorii solarystycznych, życiorysom badaczy. Ale po co, skoro oni tak naprawdę nie istnieli? Nie wiem, mogę tylko przypuszczać, że chciał ukazać daremny trud poznania rzeczy wykraczających poza granice ludzkiego umysłu.
Momentami "Solaris" przyprawia o szybsze bicie serca. Każde zdanie czytam powoli, miarowo, by po odkryciu jego sensu oniemieć ze strachu.
Lem stawia nam bardzo ważne pytania, na które nie można znaleźć jednoznacznej odpowiedzi. Dlaczego człowiek ciągle szuka nowych światów? Ponieważ potrzebuje luster, gdzie może ujrzeć samego siebie.
Trudne jest "Solaris" i pogodzenie się z niemożliwą do odkrycia tajemnicą, której poznanie- a raczej pragnienie poznania- człowiek ma w siebie wpiasne. Czytając tę powieść nie możemy tracić trzeźwości umysłu, musimy być czujni, gdyż sens kryje się między wierszami.
Z pokorą chylę głowę przed panem Stanisławem. "Solaris" daleko przerasta moją myśl, chyżo mknie nad czarną tonią muskając grzbiety milowych fal. Lem zasiał we mnie ziarno niepokoju, które nie pozwala mi otrząsnąć się z atmosfery planety.
"Solaris" to także historia pięknej, zdolnej do ofiary miłości. Miłości poza grób i wszelkie granice, poza czas.
Jeśli Wam wystarczy odwagi, wybierzcie się w podróż w głąb siebie. Może uda się komuś z Was odpowiedzieć na pytanie: jaka jest rola człowieka we wszechświecie? I czy jest w nim miejsce na Boga?
Witam wszystkich po baaardzo długiej przerwie. Trochę zmieniam styl strony, choć i tak pewnie braknie mi wytrwałości, by ją prowadzić, ale warto próbować ;) Nie wiem, czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda, najwyżej będę pisała dla siebie ;) A będą to głównie swobodne przemyślenia, może również pojawią się recenzje...
Dlaczego sówka Lucynka? Tak jakoś wyszło...

Pozdrawiam Was serdecznie ;)